Mniej fotograficzny wpis, ale czy na pewno?
Moje pierwsze wrażenia po przesiadce na windows 10. Po pierwsze, bardzo długo się broniłem przed tym krokiem. Jak pokazują ostatnie moje doświadczenia nie koniecznie uzasadniony był mój strach.
Przygotowania:
Na pierwszy ogień poszły narzędzia do archiwizacji. Porządny back up to podstawa. Kopiowanie wszystkich plików na dysk zewnętrzny ( 105 GB). Następny krok to back up systemu. Z pomocą przyszedł specjalista i poradził użycie Reflect’a. Obraz systemu kolejne 150 GB.
Przyszła pora na aktualizację, która przetrzymuje pliki starego systemu przez 30 dni ( nie zgadniecie – 150 GB).
Po kilku dłuższych chwilach ( ściąganie plików instalacyjnych) dość szybka bo ok 10 minutowa instalacja i po krzyku.
Podsumowując – wszystkie pliki na swoim miejscu jak obiecali tak są. System w miarę przejrzysty i sprawnie działający. Mam wrażenie że sprawniej niż win 7 zaraz po instalacji, a tu jak by nie było trochę aplikacji ( szczególnie graficznych) mam.
Pod względem wydajności w pracy nad grafiką ( Lightroom, Photoshop, Illustrator), obróbka video ( After effects, Premiere Pro, Audition), oraz inne ( Dreamweaver, Muse, Indesign) pracuje płynnie mimo uruchomionych kilku aplikacji. Czas renderowania znacząco się skrócił.
Mam nadzieję że po dłuższym użytkowaniu napiszę równie pochlebną opinię.
P.S.
Dodatkowym atutem jest kilka aplikacji systemowych których brakowało w siódemce. Mac OS już dawno to miał a na wersję windowsowską musieliśmy długo czekać. Mianowicie aplikacja Poczta, Facebook, Twitter, Messenger. Wirtualne pulpity tęż znacząco usprawniają pracę, ale o tym w następnym wpisie.